Wielki Piątek, godzina 21.25. Pominę dziś wstęp, skupię się na wykonaniu, bo baba wyszła na medal!

Wiem, że powinnam teraz wrzucać na bloga przepisy na żurki, chrzany i nne mazurki. Ale nic na to nie poradzę, że ostatnio robiłam te ciasteczka i ludzie o nie pytają. Nie mogę człowieka w potrzebie zostawić. A mazurek może tez jakiś będzie, albo pasztet, albo sernik, pieczeń...

To chyba jest regułą, że śledzie cieszą się uznaniem wśród dojrzałej części społeczeństwa. Pewnie zaczynam się statkować, bo śledzie mnie wręcz prześladują!

Jak co roku, o tej samej porze, szukam odrobiny lata zimą. Poza tym, coraz częściej w rozmowach z koleżankami narzekamy na powiększające się oponki. Dziewczyny, nie marudźcie, zróbcie coś dla siebie. Roboty niewiele, a satysfakcja ogromna. Zamiast drożdżówki, zjedz w pracy sałatkę!

Jak dobrze, że poznałam Asię, bez niej nie mogłabym wypróbować tego przepisu. A chleb jest pyszny, więc przepis puszczam w świat jak tylko jest okazja. Najważniejsze jest jedank to, że ten chleb to źródło błonnika, o którym suplementy diety mogą tylko pomarzyć.