Aby powrót do wrześniowej rzeczywistości nie był bolesny, należy zafundować sobie takie cacko. Działa. Na ewentualne spadki nastroju, zalałam również miętówkę i aroniówkę. "Za chwilę" biorę się za smażenie powideł i nutelli.  Jesiennej depresji mówimy NIE.

Nagły najazd lata, zmusił mnie to zmian w jadłospisie. W sposób naturalny, z menu wypadło mięso i mączne specjały. Zgodnie, całą czwórką, zażeramy się truskawkami, czereśniami i arbuzem. No dobra, młodzież, pozostaje w nieustannym umiłowaniu glutenu.

Słowo daję, nie miałam pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak blok czekoladowy. Może kiedyś, ktoś coś wspominał, ale niezbyt zachęcająco. Oświeciła mnie młodzież, w drodze na Potrójną.

Podobno był pyszny. Truskawkowo - śmietankowy, lekki, trochę chrupiący. W jego wykonanie włożyłam serce, duszę i tym podobne. W końcu dla syna, na urodziny.  

Każdego roku, około Wielkanocy, chodzą za mną śledzie. A pomysł na połączenie ich z fasolą znalazłam w książce pana Marka Łebkowskiego, Najlepsze z najlepszych, przepisy kuchni polskiej.