Ależ ona pachnie! Koleżanki robią ją od dawna,a mnie pierwszy raz udało się wybrać na zbiór kwiatów w odpowiednim momencie. Początek czerwca jest do tego najlepszy. Nalewka z czarnego bzu, powaliła mnie na kolana!
- 50 baldachów kwiatów czarnego bzu
- 0,5 l spirytusu
- 0,5 l wódki
- litr wody
- 60 dag cukru
- 4 cytryny
Kwiaty zebrać, najlepiej w słoneczny dzień. Należy się z nimi obchodzić deliktanie, aby nie strząsnąć drogocennego pyłku. Przed zalaniem bzu wyłożyć go na papier, aby wyprowadziło się zeń całe robactwo. Odciąć zgrubiałe łodyżki i wrzucić do słoja, do kwiatów dołożyć obrane i pokrojone w plastry 2 cytryny i zalać wystudzonym syropem zrobionym z cukru i wody. Taką miksturę przechowywać 2 dni w zaciemnionym miejscu, nie zapominając o mieszaniu, 1-2 dziennie wystarczy. Następnie zlać przez gęste sito sok, odcisnąć kwiaty i cytryny. Dodać spirytus, wódkę i sok z dwóch cytryn. Pomieszać i rozlać do butelek (przez gazę), odstawić w ciemne miejsce. Po 4 tygodniach można odlać ostrożnie klarowną nalewkę, mętny osad przelać przez gazę i połączyć. Zabutelkowaną nalewkę odstawić na kilka miesięcy. Pić jak każdą nalewkę, w małych ilościach, jako deser na specjalne okazje!