Gołąbki z kaszy gryczanej zrobiłam trochę wbrew sobie, akurat tej kaszy nie lubię. Miałam jednak ochotę odświeżyć nieco wigilijne menu. Pieczarki i cebula, ukazały kaszę gryczaną w nowej odsłonie. Odsmażone na oleju, to po prostu rarytas. Nie będę fałszować rzeczywistości, dlatego wprost oświadczam, wykonanie jest czasochłonne, ale za to nieskomplikowane.
- 40 dag kaszy gryczanej
- 40 dag pieczarek
- 4 nieduże cebule
- duża główka kapusty
- sól
- majeranek
- pieprz
- olej do smażenia
- butelka barszczu białego
Kaszę gryczaną wypłukać, przebrać i zalać wrzątkiem, tak aby całość przykryła woda. Co kilka minut trzeba ją przemieszać. Po 30 minutach kasza wchłonie wodę i zmięknie. Pieczarki obrać, umyć, pokroić, wrzucić do rondla, podsmażyć i dusić do miękkości. Cebulę obrać, opłukać, poszatkować, wrzucić na patelnię i zeszklić. Zagotować wodę w wysokim garnku i parzyć w niej, obraną z wierzchnich liści, kapustę. Zdejmować co kilka minut, po parę listków. Z każdego liścia odkroić przerośnięte nerwy. Do jednego naczynia wrzucić uduszone pieczarki, miękką kaszę i zeszkloną cebulę. Dodać sól, pieprz i majeranek. Każdy liść wypełnić farszem i zawinąć. Zostawić kilka liści, do wyścielenia naczynia i przykrycia gołąbków, dzięki temu nie spieką się. Gołąbki ułożyć w naczyniu żaroodpornym, zalać barszczem i piec około 2 godzin w temperaturze 180 stopni. Przed podaniem podsmażyć i delektować się w gronie rodzinnym.
Wczoraj nastąpił przełom, kasza gryczana jest w moich łaskach, a ja mam nadzieję pozostać w łaskach rodziny.