Przecież mówiłam, że będzie szpinak. Weidera na razie brak, ale wkrótce i on się pojawi. Dobra strawa jest niezbędna, kiedy omawia się ważne sprawy. Wakacje rozpoczęte, to i tematy na czasie. A trudno mówić o poważnych inwestycjach z pustym żołądkiem.

O ja głupia, co robię!? Jestem kompletnie nie na czasie. Przecież to ostatnia chwila, żeby w drodze na plażę, zrzucić jeden czy dwa kilogramy, a ja pichcę, gotuję, smażę. Ale z drugiej strony, nie mogę stać biernie, straganowe pyszności same wskakują do koszyka.

Lato zapowiada się cudownie. Tony owoców do przerobienia na soki, dżemy i nalewki. A co kocham najbardziej w tej całej akcji przetwarzania? Kolory!!!! W tym sezonie mam juz za sobą miętówkę, która za każdym razem zniewala mnie kolorem i aromatem. Piwniczne półki zasiliły też dżemy truskawkowe.

Od maja słyszę, że musimy zrobić dżem z truskawek. Kiedy się pojawiły, słyszę to dwa razy dziennie. Jak się ma w domu takiego łakomczucha, to się w garach siedzi. No więc od piątku smażę te dżemy, żeby mężowi osłodzić życie.