I w ten oto bezczelny sposób, minęły ferie. Niby aktywnie, bo narty, spacery, bieganie, tylko w okolicy pasa jakoś szerzej się zrobiło, no i waga szczera do bólu. Gromadne spędzanie urlopu nigdy nie należy do postnych. Dlatego w zeszły piątek, w Walentynki, z miłości do męża i swojego żołądka zrobiłam wegetariańską tartę. Afrodyzjak z najwyższej półki.
Ciasto:
- 20 dag twarogu
- 15 dag mąki pszennej
- 3 łyżki mleka
- 2 łyżki oleju
- łyżeczka ziół prowansalskich
- szczypta soli
Nadzienie:
- 40 dag szpinaku
- kilka ząbków czosnku
- 10 dag sera żółtego
- 10 dag sera typu feta
- pomidorki koktajlowe (10 sztuk)
- 3 nieduże cebule
- pół szklanki śmietany 30%
- ewentualnie sól, pieprz do przyprawienia
Sos czosnkowy:
- szklanka jogurtu naturalnego
- kilka łyżek śmietany 12%
- 2-3 ząbki czosnku (przeciśniętego przez praskę)
- szczypta soli
- szczypta pieprzu
- ewentualnie koperek, (mały pęczek, drobno pokrojony)
Składniki na ciasto wyłożyć na stolnicę, zagnieść i rozwałkować. Formę do tarty posmarować masłem i ułożyć w niej ciasto, wyklejając również brzegi. Włożyć do nagrzanego piekarnika i podpiec około 7-10 minut w temperaturze 200 stopni.
Szpinak, mrożony lub świeży, wrzucić na rozgrzaną patelnię i podsmażyć z masłem, czosnkiem przeciśniętym przez praskę, szczyptą soli. Kiedy szpinak delikatnie „zwiędnie" i ostygnie, dodać do niego starty żółty ser, pokrojoną w kostkę, podsmażoną cebulę i kremówkę. Farsz wyłożyć na podpieczone ciasto, zakrywając brzegi, po to aby nie stawardniały. Pomidorki pokroić w ćwiartki, ułożyć je na farszu, dodać pokrojoną w kostkę fetę i włożyć do nagrzanego do 200 stopni piekarnika. Piec około 15-20 minut. Podawać na gorąco.
Tartę można podawać z sosem jogurtowo - czosnkowym.