Mazurek czekoladowy

Z mazurkami jak ze wszystkim, co za dużo, to niezdrowo. Są piękne, bogato zdobione, przepyszne i bardzo słodkie. Taka ich natura. Nie lubisz bardzo słodkich deserów, odpuść sobie. Mazurki należy spożywać w małych ilościach, zresztą w dużych się nie da. Mózg zaprotestuje. Ale niewielki kawałek, do popołudniowej herbaty, po świątecznym obiedzie, jak najbardziej. W tym roku zrobiłam dwa, czekoladowy i orzechowy. Oba wielce udane.

Mazurek czekoladowy
Składniki: 

Ciasto:

  • 150 g mąki
  • 100 g masła
  • 50 g cukru
  • żółtko
  • łyżka śmietany


Masa:

  • 200 g czekolady mlecznej
  • 100 g śmietany 30%
  • łyżeczka masła
  • płatki migdałowe do zdobienia


Blacha 21x25 cm

Mąkę wysypać na stolnicę, dodać pokrojone masło, resztę składników i zagnieść w sprężystą kulę. W razie potrzeby, jeśli ciasto klei się do rąk, można je dodatkowo podsypać mąką. Zagniecioną kulę owinąć w folię i godzinę studzić w lodówce. Następnie rozwałkować na stolnicy wysypanej mąką, dopasowując ciasto do kształtu brytfanny. Ciasto przełożyć na blachę, używając do tego wałek (ciasto należy nawinąć na wałek i rozwijać nad brytfanną), nakłuć widelcem i piec około 15 minut w temperaturze 200 stopni.

Czekoladę połamać na niewielkie kawałki, wrzucić do niewielkiego rondelka, który należy włożyć do garnka z gotującą się wodą, jest tzw. kąpiel wodna. Kiedy czekolada rozpuści się, dodać śmietankę i masło. Gotować około 10 minut, nie przerywając mieszania. Masę wylać na kruchy spód i ozdobić płatkami migdałowymi lub innymi bakaliami.

Pomysł zaczerpnięty z książki pana Marka Łebkowskiego, Najlepsze z najlepszych, przepisy kuchni polskiej

Średnia: 5 (1 vote)

Odpowiedzi

Portret użytkownika jaasiaem

nie wiem o co chodzi, ale mój mózg nigdy nie protestuje....:) dzisiaj dopiero zobaczyłam i bardzo żałuję że nie zrobiłam do kompletu czekoladowego...ale u nas w tym roku było 5 mazurków więc jest obawa, że na szósty mózg mógłby się zbuntować, a tego bym nie chciała:)

Portret użytkownika anka

5 mazurków!!! Podziel się pomysłami! Orzechowy, zjadłam właściwie sama, bo jak wiesz moja rodzina, to czekoladożercy. Ja nie tykałam czekoladowego, oni zostawili w spokoju orzechowy. Chodzi za mną znowu orzechowy...jak żyć?